Jestem strasznym nieogarem, i mimo dość dobrej pamięci i umiejętności szybkiego czytania, uważam, że to cud, że jestem już na 5 roku, ale od początku...
Pierwszy rok był pełen wątpliwości, czy się nadaję, czy dam radę. Zapobiegawczo zapisałam sie na poprawę matury, żebym miała co robić przez pół roku, jeśli wyrzuciliby mnie po I semestrze. Wszystkie wydarzenia z pierwszego, jak i drugiego roku zaczynają mi się już zlewać w całość i pokrywają się mgiełką zapomnienia, niczym wiedza z przedmiotów- zapychaczy, tuż po wyjściu z sali egzaminacyjnej. .. Wszystko na pierwszym roku było nowe i stymulujące. Mialam szczęście, że w akademiku, dzięki mojemu ówczesnemy chłopakowi z 3 roku weterynarii, wpadłam w towarzystwo dużo starszych koleżanek i kolegów od których otrzymałam mnóstwo protipów i notatek.
Sporo czasu zajęło mi opracowanie nowego systemu nauki, bo ten z liceum nie działał i zmusiły mnie do tego pierwsze porażki na wejściówkach z histologii, która wydawała mi sie wtedy strasznie cięzkim przedmiotem, lmao. Moje współlokatorki z akademika uczyły sie do nich po nocach. Mi nie chciało się poświęcać spanka na naukę do wejściówek na kierunku na którym nie do końca chciałam wtedy być. Mimo tego, że uczyłam sie do nich z książki, po kilka godzin, nie zdawałam. Było to bardzo frustrujące, wiec z myślą '' i tak mnie wyrzucą'' spędzałam więcej czasu grając gry w pokoju mojego chłopaka, i jedyne co to tuż przed ćwiczeniami poświęcałam jakieś 30-40 min na przelustrowanie czyichś notatek spisanych dawno dawno temu i.... nagle zaczęłam je zaliczać.
Przeglądanie notatek, zaznaczanie na kolorowo słów-kluczy-> pisanie notatek pigułek a z tego wyciąganie samej esencji. Pierwsze kolokwium z anatomii potwierdziło, że ta metoda jest skuteczna.
Bardzo lubię uczyć sie z pytań. Uważam, że jest to dużo łatwiejsze, bo odpowiadając na pytanie dajesz mózgowi ''problem'' do rozwiązania, co ułatwia koncentrację i jest dużo lepsze niż ''ściana tekstu'' którą trzeba wyryć. Ucząc sie do 2giego terminu I kolokwium z histologii, jak głupia uczyłam się z książki i notatek i już miałam iść spać, kiedy do mojego pokoju wparowała koleżanka z plikiem pytań z poprzednich kolokwiów i powiedziała ''masz, przejrzyj'' rzuciałam na to okiem i poszłam spać. Następnego dnia zobaczyłam podobne pytania na teście i wiem, że w życiu bym nie zdała, gdybym uczyła się tylko z książki.
Dobrze jest też wzajemnie sie odpytywać z koleżankami/kolegami.
Dzięki tym metodom nie miałam problemu z pozostałymi przedmiotami, a solidna nauka do biologii i chemii w liceum, naprawdę ułatwiła zaliczenie przedmiotów tj. chemia i biochemia ( chociaż dziadersi się dziwili,dlaczego nie znamy tablicy Mendelejewa na pamięć, bo oni musieli ją wykuć, a my mieliśmy ją pod ręką na maturze).
Zupełnie nową rzeczą były kolokwia ustne, na początku przy mikroskopie. Chciałabym,żeby w przyjemnych momentach czas dłużył się tak, jak pod salą oczekując na odpytkę. Starsi koledzy doradzali, że nawet jak się nie ma pojęcia o czym sie mówi, to nalezy to mowić pewnie. Było to dziwne ale się sprawdzało. Nie można pokazać strachu, zarówno psu jak i odpytującemu, bo pogryzie. :)
Kiedyś naiwnie twierdziłam, że będe chodzić na wszystkie wykłady, ale w drugim tygodniu przestałam. Na drugim roku też miałam takie postanowienie, a na trzecim już się nawet nie łudziłam,że będę na nie chodzić. Po prostu nie potrafię się skupić na słuchaniu dłużej niż 30 minut, a często jest tak, że jak się straci uwagę na minutę to ciężko jest zorientować się co się dzieję. Ale jeśli ktoś ma pamięć słuchową i lepszą koncentrację, to polecam chodzić.
Ogólnie pierwszy rok może wydawać się ciężki, bo wszystko jest nowe i trzeba się dostosować, mi się udało przeżyć go z tylko 1 egzaminem we wrześniu (histologia).
Czasem kolejne zaliczenie wymagają poświęcenia 1-2 dni, kiedy człowiek jest ''zamknięty'' na inne aspekty życia. Ale to nie jest tak, że nie ma sie na nic czasu przez całe studia. Zdarzało mi się wychodzić z dziewczynami do klubu, na domówki, na spontaniczne imprezy w akademiku ( pamiętam jedną taką, dzień przed ustnym kolokwium z histologii, następnego dnia byłam tak skupiona na tym, żeby nie umrzeć, że wcale się nie denerwowałam odpowiedzią i zaliczyłam w pierwszym terminie). Od początku studuiów udzielam się też w Akademickim Zwiazku Sportowym, dzięki czemu mam stypendium. Dużo jest możliwości, jak się jest studentem.